
Czy nazwa Sardynia pochodzi od sardynek? Co jeść na Sardynii
Sardegna ( Sardynia) nie wzięła swojej nazwy od licznie ją otaczających ławic sardynek (wł. sardine), mimo że zbieżność słów sugeruje takie pochodzenie.
Prawdopodobne jest natomiast, iż te drobne rybki otrzymało miano od wyspy, wokół której od wieków były poławiane.
Niegdyś Ichnusa, później Sardegna
Sardus Peter – mitologiczny bóg, syn Herkulesa – osobisty wkład w nazwę wyspy. Kilka wieków p.n.e wraz z liczną rzeszą mężczyzn opuścił Libię i zajął urokliwą wyspę na morzu Śródziemnym.
Przypisuje mu się także założenie cywilizacji nuryjskiej (do dziś bardzo tajemniczej i o nieokreślonym pochodzeniu) i zapoczątkowanie rozwoju wyspy. Po latach, na jego cześć zmieniono nazwę z Ichnusa na Sardegna.
Epopeja o jedzeniu
We Włoszech nawet nazwy posiłków wprowadzają w lekką konsternację. Bo czymże jest cena i colazione?
Na pewno nie tym, o czym pomyśleliśmy. Rano zjemy colazione, za to wieczorem będziemy celebrować cena!
- Rano – włoskie śniadanie (colazione) to ciasteczko z cappuccino lub kawą.
- Pora lunchu (mniej więcej od 13 -16 godziny). Godziny w zależności od restauracji – trzeba sprawdzać lub pytać. Ba, nawet bary czy restauracje na plaży proponują posiłki tylko w tych godzinach, a później pozostają tylko lody i napoje.
- Czas na najważniejszy posiłek dnia – kolację (cena). Włosi, podobnie jak i inne narody z południa Europy uwielbiają celebrować wieczorny posiłek, kończąc go filiżanką espresso.
W dużych ośrodkach turystycznych czy miastach funkcjonują restauracje nastawione na wypchane kieszenie turystów i otwarte cały dzień.
Sardyńskie smaki
Pomimo, że Sardynia kojarzy nam się z owocami morza, to podstawą tradycyjnej kuchni sardyńskiej są potrawy oparte na lokalnych produktach, wytwarzanych przez rolników i pasterzy.
Przez lata Sardyńczycy z niechęcią sięgali po dary natury pochodzące z morza,bowiem nękani na przestrzeni wieków przez najeźdźców, mówili iż „wszystko co złe dla wyspy pochodzi z morza”. Stąd tradycja jedzenia jagnięciny, prosiąt (często pieczonych w całości na ruszcie) i owczych serów.
Przed wybraniem się do knajpy można sprawdzić opinie na jej temat na pl.tripadvisor.com i wtedy kierować się do tych ocenionych na min 3,5. W pierwszej dziesiątce od dawna prym wiodą gospodarstwa agroturystyczne. Nie na darmo – tradycyjne, sardyńskie potrawy w dodatku w przyjemnym wiejskim otoczeniu.
Gospodarstwa agroturystyczne, które często mają w swojej ofercie – oprócz noclegów – także wieczorne posiłki, zapewniają prawdziwie obfitą kolację.
Menu zazwyczaj jest jedno dla wszystkich. Po prostu zamawia się posiłek. Opłata jest stała i wynosi od 30 do 50 €, w tym napoje. Czasem do wyboru jest mała (piccolo) lub duża (grande) porcja.
Trzeba wiedzieć, że tutaj nawet małe nie jest małe! Niezależnie od zamówionej wielkości posiłku należy być po prostu głodnym i mieć dużo czasu.
Najpierw na stół wjeżdżają przekąski, które dla mnie wystarczają za posiłek – a to dopiero początek jedzeniowego szaleństwa. Po nich czas na pierwsze dania, którymi najczęściej są : zuppa, pasta (makaron z czymś) lub ravioli (pierożki z czymś) plus sos.
Gdy wydaje nam się, że to już wszystko, co jesteśmy w stanie zjeść, nadchodzi kulinarny król posiłku: drugie danie w formie pieczonego porcellino (prosiaka) lub agnelli – do nich warzywa i sałata.
Pękające z przejedzenia brzuchy muszą jeszcze pomieścić deser – popularne włoskie tiramisù lub typowo sardyński deser seadas. Po uczcie czas na kawę – w żadnym razie cappuccino! tylko espresso ewentualnie americano.
Seadas lub Sebadas to tradycyjny deser sardyński wykonane z mąki, świeżego sera owczego (pecorino) i skórki z cytryny. Seadas jest jest podobny do ravioli, lekko smażone. Gotowe, skropione miodem i wydzielające silny zapach pecorino, zdaje się błagać o zjedzenie kolejnej porcji.
Na zakończeniu kieliszeczek likieru mirto lub limoncello.
Zaskakujące coperto
Jeżeli wyjście do agroturystycznej restauracji mamy zaplanowane, to lepiej zadzwonić wcześniej i zarezerwować stolik.
Można oczywiście także pójść „na czuja” i spróbować odkryć coś pysznego samemu. W taki sposób trafiłam do Trattoria da Gianni w San Pietro (okolice Castiadas) www.trattoriadagianni.it.
Zerknęłam tam któregoś wieczora wracając z wycieczki rowerowej. Otoczenie co prawda nie zachęcało do odwiedzin, ale dochodzący z wnętrza włoski gwar, swojski wystrój i oszałamiające zapachy zapraszały.
Oberża okazała się strzałem w dziesiątkę – każde danie: poezja smaku. I co ciekawe, ponieważ jest to także pizzeria, co chwilę podjeżdżali miejscowi po pizzę na wynos.U Włochów raczej niespotykane, bo na kolację preferują konkretniejsze dania niż pospolita pizza.
W większości restauracji obowiązuje opłata za nakrycie stołu i obsługę, tzw. coperto. Wynosi – w zależności od miejsca – od 1,5 euro za osoby (po jej uiszczeniu kelnerzy nie spodziewają się dodatkowego napiwku).
Dotyczy to nawet wypicia kawy: stojąc przy barku zapłacimy 1€, ale już za tę samą kawę wypitą przy stoliku rachunek może wynieść 3€.
Dla kubków smakowych
Jak w każdym kraju czy regionie, Sardyńczycy kultywują tradycje kulinarne. Chcąc poczuć także smak wyspy na języku, spróbuj koniecznie:
- agnelli (wym.anieli) – jagnięcina. Zwierzęta pasą się na dziewiczych, górskich łąkach porośniętych aromatycznymi ziołami, które nadają mięsu wyjątkowy smak
- chleb Pane Carasau/Carta Musica „papier nutowy” – ciasto wyrabia się z pszenicy, ziaren kukurydzy, proszku do pieczenia i wody. Później rozwałkowuje się na bardzo cienki okrągły, placek i piecze w piecu kaflowym. Zwodniczy- mimo „lekkiego”wyglądu, jest bardzo kaloryczny. Zachowuje świeżość przez wiele tygodni, dlatego na wypas owiec zabierają go ze sobą sardyńscy pasterze. Świetny jako przekąska na wycieczki. Jedyny minus: jest bardzo kruchy.
- bistecca (wym. bisteka) – pasjonat steku nie będzie żałował wyboru – wołowe mięso z z bydła biegającego po prawdziwych łąkach.
- bottarga (wym. bottarga) – suszona ikra z ryby cefal, hodowana w stawach Cabras, czyli na jednym z największych w Europie ekosystemie mokradeł. Te chronione, podmokłe tereny, leżą na zachodnim brzegu Sardynii, ale bottargę możemy spróbować w prawie każdej knajpie na wyspie, a nawet kupić w markecie.
Podawana jest najczęściej pokrojona w plasterki i skropiona oliwą lub starta dodawana do potraw. Często w menu jest spaghetti bottarga. Prostota dania, czyli makaron al dente, polany oliwą i posypany startą, skruszoną ikrą zaskakuje zapachem i smakiem morza.
Czy dobre? Kwestia gustu – mi przypomina ikrę z solonego śledzia, którą bardzo lubię.
- Burrida (wym. burrida) – tradycyjna zupa rybna. Z reguły gęsta, stąd czasem nosi nazwę gulaszu. Gotowana z dawien dawna w wiejskich domach z wielu gatunków ryb. Taka rybna zupa – śmietnik, co pod ręką, to do gara.Wrzucano zarówno ryby, jak i skorupiaki – zgodnie z zasadą, że im więcej gatunków, tym lepsza będzie zupa. I tak jest do dziś. Jednak szczególnie cenną rybą dodawaną do burrida jest Dogfish. Burrida jest co prawda zupą, ale spokojnie może służyć jako danie główne.
- Casu marzu (wym. kazu marcu) – to lokalny owczy hit to ostry, ser z żywymi larwami much serowych. Dzięki fermentacji larw, uzyskuje specyficzny smak i zapach, przypominający aromat Gorgonzoli. Jedząc go trzeba uważać na … skaczące z jego powierzchni robaki – przy jedzeniu zasłaniać oczy, bo potrafią skoczyć nawet 15 centymetrów! Brrrr!!! Bez problemu można go kupić na lokalnych targach (mercato), bo podobno jakiś czas temu wprowadzono zakaz sprzedaży. Niestety/na szczęście nie miałam okazji spróbowania go, ale podobno smak niezapomniany. Hmm, widok robaczków zapewne także…
- Filindeu (wym. filindeu)– „boże nitki” makaron, najczęściej dodawany do zup. Wytwarzanie go ręcznie było prawdziwą sztuką, przekazywaną – tylko uzdolnionym w tym kierunku członkom rodziny – z pokolenia na pokolenia.
- Fregola sarda (wym.fregola sarda) – makaron w formie kulek przypominających nieco kuskus, o nieco „spalonym” posmaku. Podaje się go z sosem pomidorowym i małżami. Uwaga! nie pomylić z fragola (truskawką) jak ja zrobiłam i za nic nie mogłam wyobrazić sobie połączonych smaków sera, pomidorów i truskawki.
- Ichnusa (wym. iknuza)- lekkie sardyńskie piwo, idealnie gasi pragnienie. Globalizacja objęła nawet najbardziej tradycyjne produkty, więc obecnie Ichnusa od paru lat produkowana jest przez kompanię Heineken.
- Miele amaro, miele di corbezzolo (wym. mjele amaro,di korbeccolo) – lekko gorzki miód z drzewa truskawkowego. Mniam, mój ulubiony!
- Mirto czyli po prostu mirt. Nie jest co prawda potrawą samą w sobie, ale jako najbardziej typowe dla sardyńskiej kuchni zioło, dodawane do potraw – szczególnie mięsnych, nadaje im charakterystyczny, niepowtarzalny smak.
- Mirto de Sardegna (wym. mirto de sardyńja) – likier z jagód mirtu, podawany często na koniec posiłku.
- Ser pecorino (wym. pekorino) – owczy, twardawy, o świeżym zapachu i delikatnym smaku, w niczym nie przypominający naszego oscypka.
- Porcellino, porceddu (wym.porcellino) – pieczone na ruszcie całe prosię. Bez obawy, zamawiając dostaniemy kawałek – możemy pokazać kucharzowi, który chcemy.
- Seadas (wym. seadas) – jest to smażone ciasto z serowym nadzieniem, obficie polewane miodem, które dodatkowo wzbogaca się skórką cytrynową. W niczym nie przypominające naszego sernika. Dla mnie pyszne – mimo wyrzutów sumienia – kończyłam nim prawie każdy posiłek.
- Wina: czerwone Cannonau (wym.wino kanonał) wytwarzane z najstarszego na świecie szczepu i białe Vermentino (wym.wermentino).Te dwa rodzaje wyrazistych win, są nieodzownymi towarzyszami wieczornych posiłków – świetnie podkreślają zdecydowane smaki sardyńskich potraw.
- Zupa z pomidorów i pieczonej papryki z chlebem – rewelacyjna, gęsta zupa – taka inna pomidorowa. Po sardyńskich wakacjach, na stałe zagościła w mojej kuchni.
- Kawa – podstawowy napój Włochów. Jeśli mieszkamy w pokoju/domku z częścią kuchenną, to najczęściej na wyposażeniu będzie znajdował się włoski expres – kawiarka. Aby przygotować prawdziwe, włoskie espresso potrzebujesz jedynie kawiarki, dobrej kawy i kilku minut!
Kawa po włosku
Jeśli nie znamy tego „urządzenia” warto zerknąć na poniższą instrukcję, który wyczerpująco objaśnia zasady parzenia.
Najprościej w punktach:
- Napełnić dolny zbiornik do poziomu zaworu.
- Włożyć filtr (metalowa część z dziurkami) i wypełnić go mieloną kawą. NIE UBIJAĆ – kawa musi pozostać luźna! Gatunek i ilość kawy w zależności od upodobań, ale zakłada się, że dwie łyżeczki kawy na filiżankę.
- Umieścić górną część na zbiorniku dolnym i dokręcić.
- Postawić na kuchence, pamiętając, aby rączka kawiarki znajdowała się poza źródłem ciepła.
Para wodna przechodząc przez kawę skrapla się w górnej części i po kilku minutach otrzymujemy pyszne, aromatyczne i mocne !! espresso.
- Zdjąć kawiarkę z kuchenki w momencie gdy ustanie „bulgotanie”. Ja dolewam nieco gorącej wody i robię moje ulubione- nieco delikatniejsze – americano.
Uważa się, że americano narodziło się we Włoszech w trakcie II wojny światowej. Amerykańscy żołnierze prosili wówczas o dolewanie do espresso wody, tak aby otrzymać kawę podobną do tej, jaką pili w domu.
Dla smakoszy herbaty: warto zabrać mały czajniczek elektryczny, jeśli mamy zamiar pić herbatę. Ponieważ Włosi nie mają tradycji picia herbaty, w pokojach raczej nie znajdziemy czajnika na wyposażeniu.
Świeże na straganie
Targi cotygodniowe – mercatini settimanali kuszą w niemal każdej miejscowości lub w jej pobliżu. Co najmniej raz w tygodniu organizowany jest targ, na którym kupicie od rolników tanie warzywa, owce, sery, lokalne mięsa, przetwory, często świeże ryby.
W tym także wspomniany już wcześniej, produkowany tylko na Sardynii ser casu marzu.
Przerażająca ciekawostka
W starożytnym Rzymie ryba zwana mugil (inna nazwa cefal), zwykle identyfikowana z tym gatunkiem, była używana jako tradycyjne narzędzie karania złapanych na gorącym uczynku cudzołożników.
Kara polegała na związaniu delikwenta i włożeniu mu ryby głową naprzód w odbytnicę. Wybór tego,a nie innego gatunku podyktowany był faktem, że płetwa grzbietowa mugila zawiera cztery bardzo twarde kolce.
Kolce układają się wzdłuż ciała ryby, gdy ryba przechodzi przez ciasny otwór głową do przodu, ale mają silną tendencję do stawania na sztorc przy ruchu w przeciwnym kierunku!
W związku z tym rybę łatwo jest włożyć, natomiast wyciągnięcie jej z powrotem jest trudne i przede wszystkim bolesne.
Sardyńskich smaczków – nie tylko kulinarnych – doświadczysz, gdy klikniesz w poniższe linki:
jak się dostać i inne pomocne informacje: Sardynia – wyspa do odkrycia: pomocne informacje
gdzie zamieszkać : Sardynia – gdzie latem śpisz przykrywając się … obrusem
odkrywanie wyspy rowerem i sielskie miejsce do wypoczynku: Sardynia – na malowniczym południu
zwiedzanie Cagliari i spotkanie z flamingami: Sardynia – w Cagliari: wiotkie flamingi i szczęście od słonia
olśnienie urokiem plaż i grot w czasie rejsu: Sardynia od strony morza
? ?
Szukasz noclegu na Sardynii?
Moja prośba do Ciebie :).
Wszystkie moje artykuły są oczywiście bezpłatne, ale mam prośbę, aby rezerwując nocleg w kliknąć wcześniej na link booking.com lub skorzystać z poniższej wyszukiwarki. Dla Ciebie cena nie zmieni się, a ze mną booking.com podzieli się prowizją.
Dziękuję serdecznie 🙂 dana/jaWagabunda
Jeśli chcesz skorzystać z gotowej oferty biur podróży, to kliknij na Sardynia wakacje, a otrzymasz sporo propozycji.
źródło:Wikipedia
Otrzymuj powiadomienia o nowych wpisach!
Wypełnij formularz, zapisz się na listę, a otrzymasz regularnie informacje o nowych przepisach i relacjach z podróży!