
Zwiedzamy wyspę Brac. Pełne uroku miejsca i plaże
Zwiedzanie wyspy samochodem Brać z rowerami na bagażniku, jak zwykle okazało się strzałem w dziesiątkę. A podróż sama w sobie niesamowita!
Oszałamiające widoki z ciągłymi pokusami na zatrzymanie się i kąpiel, przeplatane włóczeniem się po urokliwych miasteczkach.
Wyspa Brac trasy rowerowe.
Rzeźba w Pučišća na wyspie Brac
Pučišća, miasteczko, w którym kształcą mistrzów rzeźby, zadziwia spokojem. Już pierwszy rzut oka na zabudowania, gdy zjeżdżam z góry mówi, że jest ono o wiele bogatsze niż „sezonowe” osady na wybrzeżu.
Urokliwe, z pięknymi domami jakby zawieszonymi nad okalających zatokę wzgórzach i kilkoma – w zasadzie pustymi – małymi plażami.
Od wieków mieszkańcy czerpali bogactwo ze wspaniałości przyrody, a dokładniej z niespotykanego nigdzie indziej, niezwykle białego i odpornego na warunki atmosferyczne marmuru.Wielki kamieniołom Veselje, który znajduje się na północny wschód od Pučiśća, był najważniejszym źródłem dochodów osady przez całe wieki.
Znany rzeźbiarz Andrija Aleśi w roku 1455 wynajął kamieniołom obok Pučiśća i z jego kamienia rzeźbił swoje najbardziej znane dzieła – między innymi rzeźby w katedrze w Trogirze.
Z kolei inny artysta Juraj Dalmatinac, czerpiący materiał z tego samego źródła, tworzył w Szybeniku, będąc jednym z budowniczych katedry Św. Jakuba.
W połowie XVI wieku powstały w osadzie pierwsze prywatne szkoły kamieniarskie. Ciągłość kamienno – rzeźbiarskiej tradycji jest kontynuowana przez ponad stuletnią Klesarska škola Pučišća (Szkoła rzeźby z kamienia). Uczą się w niej – na poziomie szkoły średniej – adepci trudnej sztuki ociosywania kamieni i wyciągania z nich piękna.
Możliwe jest zwiedzenie szkoły, będącej jednocześnie muzeum sztuki kamieniarskiej.
A tymczasem wystarczy po prostu powałęsać się po miasteczku, aby natknąć się na kamienne cuda.
Nie brakuje również stoisk z kamiennymi suwenirami. Mniej lub bardziej użytecznymi. Ale marmurowy pierścionek czy bransoletka nie będzie zbytkiem, a fajną pamiątką, pięknie prezentującą się na opalonej dalmatyńskim słońcem ręce.
Cudna plaża Lovrečina i gra picigin
Plaża Lovrečina, ukazuje się niczym zjawisko zza kolejnego zakrętu w drodze do Supetaru. Bardzo malownicza, z piaszczystą plażą i daleko sięgającą w morze płycizną.
Idealne miejsce dla dzieci – szeleszczący pod stopami piach przypominający nasz bałtycki i ani śladu kamieni. Jednak nie do końca jest tak cudnie. Plaża jest wąziuteńka i raczej nie rozłożymy się na niej. Wylegiwanie się możliwe jest praktycznie tylko na zielonej łące rozpościerającej się za murem, odgradzającym ją od plaży.
Ostro w dół, ale można do niej spokojnie zjechać i samochód zostawić na parkingu. Niespecjalnie miałam ochotę leżeć za murem, więc zostawiłam samochód na poboczu drogi u góry (są takie miejsca, że zmieści się kilka samochodów – zakazu parkowania nie zauważyłam) i poszłam popodziwiać.
Macadam – drobny żwir, często używany do budowy dróg. W Chorwacji bardzo popularny.
Asfalt bez pobocza i zaliczyłam upadek! Nawet nie wiem jak to się stało, ale jest dowód na moim kolanie – darmowa pamiątka po macadamie! Poobdzierane kolano – powrót do dzieciństwa!
Urokliwie tutaj jest, to fakt. Interesującą, wkomponowują się w sielskość miejsca budowlą są widoczne nad plażą ruiny bazyliki St. Lawrence z V i VI wieku – ślady pierwszych chrześcijan zamieszkujących wyspę (widoczne na pierwszym planie zdjęcia).
A to nie wszystko, czym urzeka Lovrečina. Nie zdziwmy się, jeśli zauważymy ludzi rzucających się w wodzie za maleńką piłeczką – to gracze Picigin. Pewnie ze względu na przyjazne dno, gra stała sią popularna właśnie tutaj.
Picigin – rodzaj rekreacyjnej gry piłkarskiej uprawianej głównie w Chorwacji. Kilku graczy stojąc w kole w płytkiej wodzie odbijają pomiędzy sobą dłonią niewielką piłkę starając się utrzymać ją jak najdłużej w powietrzu. Zabronione jest łapanie piłki. Często do gry używana jest odpowiednio spreparowana piłka tenisowa. Ponieważ nie ma ściśle skodyfikowanych zasad gry, występuje ona w licznych wariantach.
Postira – Splitska łatwa trasa rowerowa na Brac
Pokonując dalsze kilometry przez wyspę – nie jest ich co prawda wiele, ale proces jest długotrwały za sprawą licznych zakrętów, wąskich dróg, tudzież oszałamiających widoków – docieram do miejscowości Postira.
Otulona w aromacie wszechobecnych ziół, stuletnich oliwek i smukłych drzewek mandarynkowych zachęca do zwiedzania. Podobno nawet w styczniu zachwyca, za sprawą rozchodzącego się zapachu kwitnących drzewek migdałowych i powalającego piękna ich delikatnych kwiatów.
Dzisiaj jest po prostu przyjemnie, wakacyjnie. W zasadzie spędzam czas na … szukaniu apteki (konieczna dezynfekcja „ macadamowego” kolana) i miejsca na lunch.
Będąc fanką chorwackich sardynek w oleju nie mogę pominąć fabryki na obrzeżach miasta, gdzie produkują jedną z moich ulubionych – Adriatic Queen.
„Świeżutkie puszki” do zakupienia w sklepie przyfabrycznym, ale także w innych sklepach – również w Polsce.
Z Postiry do następnej miejscowości na wybrzeżu – Splitska prowadzi wzdłuż wybrzeża trzy – kilometrowa zachwycająca widokami, trasa pieszo – rowerowa.
Kamieniołom z historią w Splitska na wyspie Brac
Kilka kilometrów malowniczą drogą pomiędzy powyginanymi sosnami i już jestem w Splitska.
Z centrum prowadzi – dobrze oznaczona – ścieżka tematyczna do kamieniołomów znajdującego się powyżej miejscowości.
Właśnie tutaj wydobywano w III i IV wieku n.e., kamienie, które były używane do budowy Pałacu Dioklecjana w Splicie.
A miejsce to klimatyczne, owiane legendą. Podobnież niewolnicy potajemnie wyrzeźbili wizerunek Herkulesa podczas pracy w kamieniołomie Rasohe, wierząc, że będzie ich chronić przed krzywdą i pozwoli im poczuć się silniejszymi.
Sama grafika nie jest bardzo widoczne, ponieważ uważa się, jeden z niewolników (jeńców wojennych?) rzeźbił go potajemnie pracując przy użyciu prostych, podstawowych narzędzi. A minione wieki też odcisnęły swoje piętno w kamieniu.
Nie jest łatwo go znaleźć – ukryty za drzewkiem oliwnym po prawej stronie przy wejściu do kamieniołomu – ukazuje się tylko najbardziej wytrwałym.
Niezwykłe rzeźby w Supertar na wyspie Brac
Ponad 4000 tysięczne, największe na wyspie miasto, z tłumem wczasowiczów, hotelami, pubami i dyskotekami.Taki klimat!
W nim rozpoczęła się parę dni temu moja „bracka” przygoda, gdy wysiadłam z promu przypływającego ze Splitu.
Malutka niegdyś osada, będąca portem dla historycznej wyspiarskiej metropolii – Nerežišća, z czasem stała się stolicą wyspy. Gwarne i zatłoczone jest centrum. Wystarczy jednak przejść kilka minut w jedną lub drugą stronę, aby stało się znacznie spokojniej.
Plaża w pobliżu apartamentów „Bracka Perla” gdzie zamieszkałam po przypłynięciu na wyspę, oferuje spokojniejszy i iście królewski byt.
Ivan Rendić – urodzony w Supetarze, żył i tworzył na przełomie XIX i XX wieku. Urodzony na wyspie, będąc kilkuletnim dzieckiem rozpoczął przygodę z rzeźbą. Umiejętności rozwijał w szkołach artystycznych w Wenecji i Florencji. Był pierwszym, wykształconym chorwackim rzeźbiarzem. Stworzył ponad 200 rzeźb rozsianych w miastach Europy Południowej. Od 1921 powrócił do rodzinnego miasta, gdzie bezskutecznie próbował stworzyć szkołę artystyczną.
Włócząc się urokliwymi uliczkami, co krok spotykam ślady jednego z najlepszych, chorwackich rzeźbiarzy – Ivana Rendića.
Duma z tak znamienitego krajana przyczyniła się do wytyczenia w mieście ścieżki edukacyjnej „Jeden dzień z Rendić” wiodącą pomiędzy rzeźbami i galerią z jego pracami, znajdującą się w bibliotece na pierwszym piętrze.
Zadziwia cmentarz położony tuż przy plaży ozdobiony licznymi artystycznymi nagrobkami Rendića. Obok cmentarza bije w oczy kopuła kaplicy – mauzoleum rodziny Petronović, dłuta drugiego wspaniałego artysty chorwackiego Toma Rosandića.
Miejsca te zachwycają i wprowadzają w nieco inny niż „sielsko- anielski” klimat. Nostalgicznie, a za plecami wrze wakacyjne życie.
W okolicy Supetaru (ale także w innych miejscach na wyspie), najczęściej w gajach oliwnych i winnicach, można zobaczyć liczne polne domki kamienne z dachami w kształcie kopuły.
Domniema się, że tak właśnie tak wyglądały pierwsze domki człowieka przedhistorycznego.
Sosna na dachu kościoła w Nerežišća
Pierwsze osady na wyspie powstały nie nad morzem, a w głębi lądu. Dzięki takim posunięciom, mieszkańcy byli bardziej ukryci i tym samym zabezpieczeni przed napadami.
Dawna, stolica wyspy – Nerežišća – ozdobiona mnogością rzeźb i górującym nad miastem kościołem w otoczeniu starych, kamiennych – domów tchnie spokojem i jakby smutkiem. Mimo środka sezonu turystycznego – pustka, oprócz mnie nie ma ani jednego turysty.
Liczne rzeźby pochodzą z miejscowych pracowni. Ciężko podjąć decyzję, jaki drobiazg wybrać „ na pamiątkę”. Padło na pojemnik na długopisy na biurko – będzie cieszył blaskiem oczy w ponure dni!
Najbardziej jednak Nerežišća jest rozpoznawalna za sprawą … magicznego ziarenka sosny. Przywiane przez wiatr bora lub jugo ziarenko czarnej sosny zagnieździło się na dachu kościoła Świętego Piotra w 1967 roku i ukorzeniło się.
Osiągnęło wysokość jednego metra i mimo ciężkich warunków (korzenie pomiędzy kamiennymi płytami dachu) mają się całkiem dobrze.
Motyw sosny rosnącej na dachu umieszczany jest na licznych widokówkach, a sam fakt zadziwia.
Na Brac nawet ciastko spełnia życzenie
Krótki spacer od Pustinja Blaca i oto aby spełnia się pomyślane przez Ciebie życzenie. Tak magia działa na wyspie Brac!
Wystarczy tylko przejść pod “Koločem”,pomyśleć i już… czekać, aż się spełni.
Dobra, ale co ma z tym wspólnego ciastko? Otóż ta ciekawa forma geologiczna przypomina ciastko, a ciastko po chorwacku to koloč właśnie. Ot, co!
Najstarsza wioska na wyspie Brac – Škrip
Kamienna, urokliwa wioska Škrip położona na wzniesieniu, skąd lepiej było widać zbliżających się napastników. W Muzej Otoka Brača (Muzeum Wyspy Brac) można naprawdę poczuć ducha minionych czasów.
Usytuowana na obszarze dawnego rzymskiego mauzoleum, zbudowanego w czasach Dioklecjana (III wiek n.e). Kolekcje kulturowe i pozostałości sztuki wczesnochrześcijańskiej pozwalają wniknąć w pradawne życie mieszkańców.
Warto zrobić kilka godzin przerwy w opalaniu lub wykorzystać pochmurny dzień, żeby tutaj zajrzeć.
Muzeum otwarte jest codziennie od 8 – ej do 20 – ej. Mieścina mała, więc ze znalezieniem nie będzie najmniejszego problemu.
Niezwykła historia mostu w Ložišća
Zatrzymując się w położonej w centrum wyspy Brac wiosce Ložišća na kilka dni w czasie urlopowej włóczęgi, wtapiamy się w autentyczne „brackie towarzystwo” z dala od tłumnego świata.
I trochę daleko od plaż – niestety! Zachwycają za to wiekowe, autentyczne domy miejscami jakby poprzyklejane do skał.
A wśród nich zwieńczająca kościół Św.Błażeja (patrona Dalmacji), nosząca miano najpiękniejszej na wyspie, misternie zdobiona dzwonnica, dzieła Rendica.
Podziwiam ją, gdy stoję na czerwonych światłach. Tak, tak to nie pomyłka – sygnalizacja świetlna! Założono ją tutaj, bowiem uliczki są tak wąskie, że dwa samochody nie były w stanie się minąć.
Oprócz uroku samej osady, warta odwiedzenia jest ciekawe miejsce leżące nieopodal. Wjeżdżając do osady od strony Nerežišća, przed centrum należy skręcić w prawo (ostro w górę) zgodnie z kierunkowskazem „Most Franje Josipa”.
Zostawić samochód i po około dwu kilometrowym spacerze (można rowerem) wśród gajów oliwnych, docieram do mostu prowadzącego „do nikąd”.
Zbudowany pod koniec XIX wieku, dla upamiętnienia rządów Habsburgów nadano mu imię Franciszka Józefa.
Według jednych źródeł zbudowano go nad płynącą tędy rzeką Elafuza, a według innych miał skrócić drogę ze środka wyspy do Mirca i Supetar na wybrzeżu. Dziś jest interesującą promenadą w sercu wzgórz i gajów oliwnych.
A mniej więcej w połowie drogi, w pasiece, można kupić słoik pysznego, prawdziwie ekologicznego miodu.
Nadmorska Milna z historyczną mariną
Ładna marina, która w dawnych latach miała już swoje „pięć minut”. Za czasów napoleońskich była bowiem „skrytką” dla rosyjskiej floty wojskowej.
Wokół zatoki mnóstwo knajp i sklepów, w których thank you jest bardziej popularne od hvala.
Ale jakoś pomimo rozświetlonych kolorami knajpek i tłumów na nabrzeżu, Milna robi na mnie ponure wrażenie. Uczucie potęgują liczne domy – ruiny straszące w centrum.
Dobre miejsce do dalszego zwiedzanie, dzięki kursującemu wodolotowi – nawet do Dubrownika.
Pustinja Blaca (Pustelnia Blaca) – blisko Boga i Глаголица
Zadziwia nieco nazwa „pustynia” gdy człowiek znajdzie się sercu gór, w otoczeniu zieleni. W tym przypadku jest to izolowany obszar, w których mnisi stworzyli społeczność, opartą na życiu duchowym i modlitwie.
Głagolica – najstarsze znane pismo słowiańskie, którego stworzenie przypisuje się misjonarzowi-apostołowi Konstantemu zwanemu Cyrylem, który wraz z bratem Metodym zapisał w IX wieku za jego pomocą język słowiański używany w okolicach Salonik. Głagolica była pierwotnym alfabetem języka staro-cerkiewno-słowiańskiego, który miał być językiem liturgicznym Słowian.Według rosyjskich badaczy głagolica (Глаголица) jest najstarszym alfabetem świata.
Zagubiony wśród gór na południowy wybrzeżu, pomiędzy Bol i Milna, klasztor powstał z inicjatywy mnichów używających głagolicy.
Istnieje teoria, że uciekając w XVI wieku przed Turkami, dotarli na wyspę Brac i zamieszkali w Jaskini Smoczej (Zmajewa Špilja).
Szukając idealnego miejsca na klasztor, dotarli na wysoki klif i stwierdzili:
Tak, tutaj jesteśmy bezpieczni i jednocześnie blisko Boga
Dostali prawo (od księcia wyspy Brac) na uprawę pól, a po jakimś czasie pozwolenie na budowę kościoła i klasztoru.
W XVI wieku powstał kościół w stylu renesansowym, a później klasztor i budynki gospodarcze i mieszkalne.
Mieszkańcy Blace przekształcili rozległe lasy w bogate winnice i gaje oliwne. Walcząc z dziką naturą, na słabej glebie przez cztery stulecia zbudowali potężne „przedsiębiorstwo”, będące swego czasu największym na wyspie.
Nie omijały ich klęski żywiołowe i pożary, ale stawiali czoła losowi. Oprócz produkcji miodu, wina i oleju, pod koniec XVIII wieku nabyli jako współwłaściciele trzy handlowe żaglowce. Statki pływały na Morzy Śródziemnym, przynosząc klasztorowi niezłe dochody.
Mnisi wrośli w środowisko, stali się miejscową ludnością, patriotami. Kiedy w 1809 roku Split został zaatakowany przez brytyjską marynarkę wojenną, udostępnili swoje żaglowce do obrony. Jeden z nich – La Bella Viaggiatrice – wystąpił przeciw potężnemu brytyjskiemu Corvette Vilage i – ku zaskoczeniu wszystkich – pokonał go.
Kapłani zajmowali się także nauką, drukiem i astronomią. Założyli obserwatorium astronomiczne, gdzie przez lata pracowali nad obserwacją nieba.
Przybyły do zakonu na początku XX wieku Don Nikola Milicevic był ostatnim gubernatorem (opatem) klasztoru Blaca. Astronom – amator, nauczyciel i muzyk, człowiek światły o otwartym umyśle, wniósł wiele dobrego ze świata nauki do klasztornych murów. Obserwując niebo z klasztornego tarasu, nie miał jednak komu przekazać nabytej – podczas studiów matematycznych i astronomicznych w Wiedniu – wiedzy.
Po jego śmierci w 1963 roku klasztor przestał istnieć. Pozostały zabudowania, które zaczęły ulegać degradacji.
Po remoncie, w 2013 roku zostały udostępnione do zwiedzania. Bogata biblioteka, zbiory broni i starych zegarów oraz obserwatorium astronomiczne znajdziemy pod białym dachem budynków.
Godziny otwarcia klasztoru Pustelnia Blaca
- Czerwiec – październik 09:00 do 18:00
- Listopad – maj 09:00 do 15:00
- W poniedziałki muzeum jest nieczynne
- Zwiedzanie trwa około godziny
- kosztuje: 40 kun osoba dorosła, dziecko 10 kuna
Jak się dostać do Pustelnia Blaca
Z kilku kierunków, ale zawsze tylko piechotą, ścieżkami wydeptanymi wiekami przez muły, konie i ludzi.
- Od strony morza: łódką (najczęściej z Bol ) do zatoki Popova Vala, później pieszo, w miarę dobrze oznaczoną ścieżką – około 45 minut. Ścieżka jest co prawda przeznaczona dla pieszych, ale niezbyt łatwa. Dla małych dzieci nie polecana.
- Od strony lądu: jadąc główną trasą Supetar – Bol, za Nerežišća skręca się w prawo na Vidovą Gorę i Pustelnię Blaca (kierunkowskazy) i po jakichś 600 m trzeba odbić w prawo na drogę nr 6191. Po około 2 km jest skręt w prawo w drogę gruntową na Pustinja Blaca Potem 3-4 km tą drogą gruntową i tam należy zostawić samochód. Dalej pieszo, przejść przez opuszczoną wioskę Dragovode i kierując się w dół po około 30 minutach dochodzi się do klasztoru.
Uwaga! Polecam założyć dobre buty. Koniecznie należy zabrać wodę, przekąskę i okrycie wichrzenie.
Wyspa Brac noclegi
Hotel, który mnie urzekł czyli Bračka Perla położony jest minutkę od morza, nad zatoką Vela Luka na obrzeżach Supetar. Luksusowe apartamenty – tylko dla dorosłych – położone w ogrodzie wśród drzew oliwnych i licznych rzeźb, z basenem, wanną z hydromasażem, saunę, siłownią oraz kawiarnię.
To dla mnie wyjątkowy nocleg w Chorwacji, bo z reguły mieszkam w zdecydowanie bardziej „siermiężnych” apartmani, ale ten nocleg na wyspie Brac polecam, bo warto.
Co prawda Bracka Perla nie przylega bezpośrednio do plaży, ale po przejściu 1 minutki znajdziemy miejsce tylko dla nas – łóżka do leniuchowania tuż przy wodzie, tylko do dyspozycji gości hotelowych.
Później zatrzymałam się na kilka dni w hotelu Waterman.
Ostatnie 8 dni wakacji spędziłam w uroczej i cichej wiosce Povlja w apartamencie do którego wpadał szum Adriatyku.
Więcej i wyspie Brac
Więcej o wyspie i jej klimatach przeczytasz, gdy klikniesz na jeden z poniższych linków:
Najbardziej znana plaża Dalmacji Złoty Róg w Bol na Brac
Chorwackie jedzenie: spis potraw i produktów
Atrakcyjne miejsca na wyspie Brac
Podpowiem Ci, jak się spakować do Chorwacji
Wybierasz się do Chorwacji?
Masz pytania dotyczące wyjazdu? Pisz śmiało w komentarzu, postaram się odpowiedzieć 🙂
Booking.com
Otrzymuj powiadomienia o nowych wpisach!
Wypełnij formularz, zapisz się na listę, a otrzymasz regularnie informacje o nowych przepisach i relacjach z podróży!
A możesz polecić jakieś inne miejsca – bo na tej wyspie już byłam. Elżbieta
Witaj , w zakładce Chorwacja znajdziesz inne propozycje. pozdrawiam dana